Historia jak z filmu... z życia. Nasza historia
"Ja niżej podpisana, Matylda Wierzchowska, z domu Kręglewska, córka Tadeusza i Antoniny z domu Zawadzkiej...". Mowa o wielkim spadku, który został... po babce... z wielkiego portretu, która może była dziecięciem samego Napoleona, która dysponowała... krążyły plotki o klejnotach, majątku...
Napoleoński majątek został okryty milczeniem. Matylda odbyła poufną rozmowę z babką leżącą na łożu śmierci. Mateusz nie znał jej przebiegu, ale domyślał się, że sprawa dotyczyła...
To niesamowite, ale powieść opisuje kobietę niezależną, w czasach, kiedy absolutnie kobiety były zależne od mężczyzn. Ale nie to jest tu najważniejsze. Chociaż należy przyznać, że cieszy. To zaledwie wstęp do prawdziwej przygody wielu pokoleń pięknych kobiet, które są wnuczkami Matyldy i spadkobierczyniami oweg spadku.
Jest rok 1878. O wszystkim dowiadujemy się z pamiętnika naszej bohaterki. Jej małżeństwo, dzieci, bale, podróże, miłość. Testament otwarto dopiero w roku 1935. Po śmierci Matyldy.
I wprowadził ogromne zamieszanie. Spadek miała otrzymać najstarsza prawnuczka. Z imienia wymieniona nie została.
I wprowadził ogromne zamieszanie. Spadek miała otrzymać najstarsza prawnuczka. Z imienia wymieniona nie została.
Szybko minęło dwudziestolecie międzywojenne. W testamencie jest wzmianka o pamiętniku w żelaznym pudle. Gdzie ono jest? Szukano go przez 100 lat. To też ciekawy czas deliberacji, turbulencji naszej rodziny, w linii żeńskiej.
Justyna - ta, która rozwiąże tajemnice klejnotów od Napoleona, one są sokołem powieści - jest tą najstarszą prawnuczką. Poznajemy ją, w chwili jej ślubu, ma już pamiętnik z zapiskami... Czytelnik polubi chwile, kiedy nasza bohaterka będzie, na jego oczach, oddawać się lekturze. "Nie miała najmniejszych wątpliwości, co to jest. Wolałaby stracić całą zawartość wyzłacanych ram niż pokazać te papiery rodzinie. Ręce jej się trzęsły, kiedy w pośpiechu zgarniała je razem, w ułamku sekundy pożałowała, że nie ma na sobie sukni po prababci, obfitych falban, w których można by ukryć niedużego, słonia, całość zdążyła wepchnąć pod jedną z poduch kanapy, nim wreszcie wszyscy odwrócili się ku niej. Usiadła na owej poduszce".
List do prawnuczki zza grobu Matylda pisała jednocześnie z ukrywaniem klejnotów. Justyna czyta go po... "przeszło pięćdziesięciu latach, więcej niż po pół wieku, po dwóch wojnach światowych…!". Ileż zagadek, wskazówek, domysłów musiała przeżyć Justyna, aby odnaleźć skarb. Jaki to skarb?
Joanna Chmielewska prowadzi lekką narrację trzecioosobową. Pamiętnik i diariusz panny Dominiki – smutna to historia - wydziedziczona panna, jest napisany w narracji pierwszoosobowej. Z lekkim dreszczykiem i niepokojem czyta się te zapiski. Autorka potrafi zaskakiwać pomysłowością w kreowaniu świata naszych bohaterów, te intrygi, powiązania, skandale. Życie.
"PS Ten list przeznaczam dla mojej najstarszej prawnuczki, a kiedy takowej nie było, ma być przechowywany i oddany mojej najstarszej prawnuczce...".
autor: Bożena P.
W recenzji wykorzystano fragmenty z książki: Chmielewska J. "Najstarsza prawnuczka", Wydawnictwo Kobra, Warszawa 2009.